Cała Australia w szoku

>> poniedziałek, 2 listopada 2009




Cała Australia w szoku po tym, jak wykryto, iż pięcioletnia suczka rasy Yorkshire Terrier przyniosła kapcie swemu właścicielowi. Okazało się, że robi to już od wielu lat, o czym nie wiedziały służby odpowiedzialne za ochronę praw zwierząt, co ustalił Ankuz Mór, nasz korespondent w Sydney.

Jak udało się ustalić naszemu australijskiemu korespondentowi, suka o imieniu Winnifried mieszkała razem ze swoim 47-letnim właścicielem, Peterem McCruel, w miasteczku Wolonlogoolongunga w stanie Queensland. Miasto to, szeroko znane z powodu tego, iż nie jest znane właściwie z niczego, było do tej pory oazą spokoju i porządku. Czas płynął tu leniwie, a czasami w ogóle nie płynął, jak zdarzyło się 7 lutego 1973 r. gdzieś tak koło południa. Można więc zrozumieć szok malujący się na twarzach mieszkańców, kiedy rozmawia się z nimi o dramatycznych wydarzeniach, których Wolonlogoolongunga było świadkiem.

Jak powiedział mi burmistrz Wolonlogoolongunga, Chris O’Right, mieszkańcy miasta nie mogą uwierzyć w to, co odkryła policja. „Peter był zawsze uśmiechnięty i sympatyczny, bardzo miły dla ludzi i dla sąsiadów. Często wpadał do baru „Pod Łysym Kangurem” na szklaneczkę albo dwie, ale to przecież nie znaczy jeszcze, że jest złym człowiekiem, zdolnym do takich rzeczy”. Burmistrz dodaje również, że myśli i modlitwy mieszkańców Wolonlogoolongunga są z ich krajanem. „Będziemy go wspierać, bo nie wierzymy, że mógłby zrobić coś takiego.To wszystko jest jakieś wielkie nieporozumienie. W naszym mieście takie rzeczy się po prostu nie zdarzają. Tu żyją porządni, dobrzy ludzie”.

Pochlebnej opinii o oskarżonym nie podziela prokurator Karl Harsh. Jego zdaniem Peter McCruel z premedytacją i konsekwencją przez wiele lat zmuszał swojego yorka do przynoszenia kapci: „mamy na to niezbite dowody”. Rozmawialiśmy z prokuratorem tuż po kolejnym przesłuchaniu, jakiemu poddał McCruela. Z jego twarzy biła pewność i zadowolenie z dobrze wykonanej pracy.

Prokurator Harsh nie chce ujawniać szczegółów toczącego się postępowania, udało nam się jednak ustalić, że od pewnego czasu policja stanu Queensland obserwowała dom McCruela. Po zdobyciu pewnych poszlak udało się zdobyć nakaz sądowy, dzięki czemu założono kamery video rejestrujące wydarzenia, jakie miały miejsce w domu oskarżonego. Jak powiedział nam jeden z policjantów zaangażowanych w śledztwo (pragnący zachować anonimowość): „mamy zarejestrowane co najmniej cztery przypadki noszenia kapci. To powinno wystarczyć do skazania tego drania na kilka lat więzienia, tym bardziej, że w jednym przypadku suczka została także zmuszona do przyniesienia gazety”. Jak dodaje nasze źródło: „na szczęście ten drań jest już w areszcie i oczekuje na proces. Teraz już nie skrzywdzi żadnego niewinnego stworzenia”.

Sprawa jest na tyle szokująca, że odbiła się szerokim echem na całym kontynencie. Posłowie opozycyjnej Partii Konserwatywnej poprosili premiera o wyjaśnienia, jednocześnie wnioskując o odwołania ministra spraw wewnętrznych oraz szefa federalnej policji. Byłyby to kolejne – oprócz biednej suczki – ofiary McCruela. Wcześnie dymisję złożyła minister ochrony środowiska, pani Sheila Greenfield. Jak podała w swoim oświadczeniu: „nie mogę sobie nic zarzucić w tej sprawie – niedopatrzenia czy niekompetencji. Nie możemy kontrolować wszystkiego i wszystkich. Musimy natomiast wkładać więcej wysiłku w edukację i uświadamianie społeczeństwa, tak aby podobne bestialstwa nie zdarzyły się już nigdy więcej”.

Większość Czytelników zapewne pamięta, że dwa lata temu Australią wstrząsnął podobny skandal. W jego wyniku poleciały głowy ministra zdrowia i poprzedniego ministra ochrony środowiska. Zdaniem części mediów i opinii publicznej nie zrobili oni nic, aby zapobiec tzw. „sprawie Carelessa”. Przypomnijmy, chodziło o to, iż Andrew Careless, bezrobotny szlifierz diamentów z przedmieść Cairns, karmił trzymanego w ogrodzie krokodyla nieprzebadanymi przez weterynarza kurczakami. Zachodziło więc duże ryzyko zakażenia zwierzęcia pasożytami jelitowymi.

Cały kraj szykuje się na zbliżającą się wielką batalię sądową. Z uwagi na zagrożenie życia McCruela - jego zbrodnia wzburzyła naprawdę wiele osób, otrzymywał już listy z pogróżkami – proces odbędzie się w asyście antyterrorystów, a sam oskarżony będzie oddzielony od sali pancerną szybą. Jak skomentował to jeden z australijskich bioetyków: „ten człowiek [McCruel] jest najwyraźniej pozbawiony wszelkich ciepłych uczuć zarówno wobec zwierząt, jak i społeczeństwa. Dobrze się zatem stanie, że społeczeństwo zostanie od niego oddzielone już podczas procesu. Trudno przewidzieć, jak mógłby się zachować”. W sprawie Carelessa zapadł surowy wyrok – siedem lat pozbawienia wolności. Czy tym razem będzie tak samo?

0 komentarz(y):

Prześlij komentarz